poniedziałek, 19 października 2015

uległość

Nie będę udawał! Czekałem na nowego M. Houellebecq’a (MH) i czekałem. Osobiście odkryłem go dla siebie, nikt mi go nie polecał, żaden przemądrzały pierdoła nie przyszedł i mi powiedział słuchaj, tego gościa sobie poczytaj. Nie – zawsze czytam to co odkrywam, nigdy nie czytałem (nigdy) książek polecanych przez kogokolwiek, ponieważ z reguły się zrażałem i rozczarowywałem. Książka i czytelnik mają swój czas. I te dwa elementy – CZAS KSIĄŻKI I CZAS POSWIĘCONY NA JEJ PRZECZYTANIE muszą się zejść. I tyle. Zdarza mi się, że narzucam się ze swoimi gustami, gadam – gadam – gadam i namawiam. Ale tylko kilka razy udało mi się trafić. Ale i tak się cieszę. Uległość, o której chciałem napisać, wydaje się właśnie książką, która trafiła w swój czas – problem islamu, tego natłoku ludzi na granicach Europy i uległości społeczeństw. Znudzonych nawet sexem, dupczeniem . Tytuł powinien brzmieć znudzenie. Bo ja w znudzeniu dopatruję się źródeł upadku Europy, który, o czym jestem przekonany, nastąpi wcześniej niż później. I nawet najświętsza panienka z nowej huty nam nie pomoże. Znudzeni są 30-latkowie, 20-latkowie – ledwo potrafiący pisać i czytać, po wyższych studiach. Oni nie są bez perspektyw, oni są bez przyszłości, my jesteśmy bez przyszłości. Stetryczała Europa, hordy dziadków z balkonikami będzie się poruszała tak długo jak koszt ich zakupu (balkoników) będzie pokrywany przez NFZ-ety różnej maści. Charakterystyczne jest to, że uległość dzieje się we Francji – właśnie najstarsza córa kościoła (rzymskiego, świętego – kto o tym pamięta, ale tak było i JPII żył takim złudzeniem, zanim umarł) jest teraz miejscem, które na multikulti może się najbardziej przejechać. W demokratycznych wyborach (jak hitler – specjalnie gnoja napisałem z małej litery) islamiści zdobywają możliwość rządzenia, wprowadzania swoich praw i próbują. Ale dla mnie MH jest wielki przede wszystkim z tego powodu, że jego maniera prowadzenia narracji jest rozmową, on opowiada. A ja czytając mam wrażenie, że gość siedzi niedaleko i mogę go słuchać. Dlatego go lubię – ale mam taką tezę, że gdyby nie te zamachy w Paryżu (na tych bogu ducha winny rysowników z Charlie……), hordy Hunów u granic Europy wiadomej proweniencji, to ta książka przeszła by obok. Ot kolejna opowiastka, skandalisty, nihilisty (jak dzisiaj czytałem w jednej recenzji) o wyciąganiu fiuta z rozporka, z islamem w tle. Zgrabne to ostatnie zdanie....

Brak komentarzy: