wtorek, 13 października 2015
miłość w czasach zarazy
Przeglądałem wczoraj stare rupiecie, texty i książki jakie trzeba i warto zabrać do nowego życia. Ze sobą, żeby ciagnąć aż do grobu cześć tego czym sie było przez całe lata. Żeby nie zapomnieć. W gruncie rzeczy to każdy jest samotny, ma lęki i poczucie kruchości tego co sie zdarza, i tego co sie wydarzy. Z tylu wspomnienia, z przodu niepewność, a teraz......teraz możemy budować swoje szczęście. Dać sie wpuścić i wpuszczać.......
Miłość w czasach zarazy.... Pamietam, bo czytałem to w momencie kiedy powinienem to przeczytać. Był taki czas, wtedy kiedy to czytałem i niosłem te dzieło ze sobą dosyć długo. Oczywiście teraz to pamietam już mniej (ta cholerna przeszłość), a jak tylko znalazłem Miłość.......na półce to zobaczyłem jak to jest zniszczony egzemplarz. Wyczytany. Jeden z moich najgorzej zachowanych. Musiałem sam to czytać, ponieważ z reguły moje książki nie wędrują do innych. Poza WYJĄTKAMI. polecam. Do przeczytania jednak w odpowiednim momencie, ale jak go znaleźć? Bo książka o miłości spełniającej sie pod koniec życia dopiero, może być zwykłym romansem do pociągu, lub drogowskazem i nadzieją. Ale jak powiedziałem - nie jest ważny kontekst, ale moment.
No i znalazłem koło 23:59 notatkę, spostrzeżenie, zapisek.... Dobrze, ze go znalazłem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz