czwartek, 25 grudnia 2014

Wyobraź sobie, ze cie nie ma....

Powiedzieć, ze żyjesz w gównianym świecie - to pusty frazes. Ale powiedziec sobie, ze to nie ma sensu - to już odwaga. Ostateczna konkluzja. I tyle. Zastanawiałem sie kiedyś, żeby wszystko odrzucić, żeby dać sobie spokój i odlecieć. Tak po prostu dać o sobie zapomnieć i mieć to wszystko z tyłu. Kiedyś napisałem, ze nie zależy mi na niczym, na nic nie zwracam uwagi (mam na ręku drogi zegarek, kilka książek na półce, nic wiecej. Pierdolic to wszystko i oderwać sie...... idea oderwania pociąga mnie co raz bardziej. Ostatnia z zasad Wedanty - oderwanie. MAM TAKI POMYSŁ NA POWIEŚĆ I ZNOWU GO NIE ZREALIZUJE..... dobranoc.

wtorek, 2 grudnia 2014

Nic takiego...............

Tak mi się wydaje, że mógłbym pisać. Znowu. Przynajmniej kiedyś miałem takie ambicje - być pisarzem, tworzyć, wypowiadać się na tematy, które wydają się być ważne. Miałe taki okres, że tworzyłem dużo, same fabuły. Kilkanaście opowiadań i historii. Tyle i się wycofałem. Z lenistwa? Dorwała mnie codzienność, wbrew pozorom dla pisarza, muzyka, malarza to jest największe kurestwo. I tyle. Ale! Mam te historie i te opowiadania – teraz znowu wiem, że są warte opublikowania, w całości, ale w wersjach dopracowanych, zmienionych. I teraz będę to pisał. Pomyślałem sobie, że większość ludzi nie czyta, reszta czyta, ale gówniane historie – nic nie wartą literaturę. I tyle. Kilka procent nie - analfabetów czyta coś porządnego. Każdego dnia (jak tylko sobie o tym przypomnę) dziękuję, że mogę, mogłem czytać coś wartościowego. Coś co jest LITERATRUĄ. To jak mieć malucha, a mieć Bentleya. Na razie….

poniedziałek, 24 listopada 2014

Oderwanie.......

JDS wcześnie się wyalienował, a następnie się oderwał. W sposób radykalny – odciął się od wszystkiego i wszystkich. Przede wszystkim swojej rodziny (to może najbardziej jaskrawy przykład), swoich fanów (to jest zrozumiałe) i mediów (to jest konieczne). Został sam i pisał (taką mam nadzieję). Ciekawe co z tego wyniknie, czy pozostawione (jeżeli) texty przewyższą wszystko co do tej pory napisał, czy też będzie to zupełnie niezrozumiały bełkot, który w naszych czasach będzie można uznać tylko za rojenia gościa całkiem oderwanego? To się okaże i może już w najbliższym czasie. Każdy się chyba zastanawiał żeby się oderwać i odsunąć cały ten chłam od siebie. Wyrwać się, zostawić wszystko za sobą i zając się tylko sobą. Nie mieć na swojej drodze niczego, co rozprasza, odrzuca i ogranicza. Tyle. Ja się zastanawiam i rozumiem JDS bardzo dobrze, tylko że nie mam tyle talentu co on, nie żyje w takich czasach jak on i co najważniejsze nie miałem z w sobie tyle odwagi. Taki bełkot, ale dla swoich celów, postaram się oderwać mentalnie, odrzucić to wszystko i jakoś sobie radzić.

piątek, 29 sierpnia 2014

sixto rodriguez....piękno. piękność dnia....

zakochalem sie i jestem oszołomiony. suger man....sixto!!!!! nie chodzi o to jaka to jest niesamowita historia, nie o to chodzi, ale chodzi o to właśnie i chyba tylko o to. od czasu kiedy kupiłem pierwszy winyl (kto wie co to jest), kupiłem te całe gotyckie cudo.....Laibacha, DOPIERO teraz poczułem czym jest piękno w muzyce, ze mozna doznać olśnienia, zanurzyć sie w słowach, głosie, rytmie. Teraz uświadamiam sobie , ze błądzilem, poruszyłem sie po omacku i dopiero teraz odkryłem moja muzykę. mam dwie płyty, i wiecej nie będzie i słucham ich dziennie. Wszędzie i za każdym razem jak ich słucham to czuje piękno..... a teraz prywata, pierwszej wody. Jacku zdrowiej, trzymaj sie - jakkolwiek głupio to brzmi - i nieś to nasze poznańskie szaleństwo. Jak mak powiedział Bogart, zawsze będziemy mieli Poznań.

czwartek, 14 sierpnia 2014

wyssane.......z czego tylko chcesz.....

sixto rodriguez....Sugarmen....zobaczyłem i poczułem sie szczęśliwy. Pije wino z Malty (pewnie ostatnie w życiu) ale i tak warto było kupić sobie te dwie płyty. Chyba jestem szczęśliwy? Może nie wkurwiony za bardzo..... słuchając Sixto wiem ze świat jest piękny, piękne są okoliczności przyrody....warto sie było urodzić być na Rysach, widzieć Paryz, słuchać Joy Division i nic nie robić...... No i mieć w domu oryginalnego Beksińskiego, zobaczyc i poczytać. TO WSZYSTKO"..". a co gdyby....Profesor Chazan dorwał mnie w latach 80-siątych? kiedy skrobał kogo sie dało? nabrać na niego i te klauzule sumienia.....w dupie ich powinien mieć każdy kto ceni sobie wolność.... ARESZTOWAĆ PAPIEŻA '!!!!!!!!!!!!

wtorek, 24 czerwca 2014

Zgroza i potępienie - część II

Czytam. Znowu trochę – i tak dużo mniej niż kiedyś. Ale zrobiłem sobie po JDS dwudniowy detox i poczytałem powieść; jedną z tych łatwych i przyjemnych. To znaczy ciekawa akcja, opisana i zareklamowana na kolorowej okładce. Nie ważne co…I zrozumiałem, chyba dopiero teraz, że nie każdy kto napisał książkę jest pisarzem!!! Ileż badziewia zalega w naszych księgarniach; tych jest co raz mniej i niestety tylko cos takiego widać w autobusach (jeżeli ktoś coś w ogóle czyta). Zgroza…po prostu koszmar zalewającego nas badziewia i nic więcej.... Tam nie ma żadnej literatury, nic godnego uwagi. I uświadomiłem sobie, czytając po raz kolejny biografię JLB, że pustka intelektualna jaka nas ogarnia, pogłębia się jak kosmos, wszechświat – rozciąga się cały czas i zgodnie z koncepcją rozszerzającego się wszechświata rozrzedzają się połączenia międzygwiezdne tak jak rozrzedzają się połączenia w naszych mózgach i na serio jesteśmy co raz głupsi. Ja będę dużo głupszy za dwie minuty – niż teraz kiedy piszę te słowa…….Ale ppodobno…..

niedziela, 25 maja 2014

Świnia...

Chciałem napisać o Salingerze (ale forma !!!), ale dzisiaj zdechła ta świnia....ulga i radość.....rodzina szlachecka, ojca zabili sowieci a on???? On wysługiwał sie ruskim.....szkoda że tak późno....

wtorek, 13 maja 2014

Wyżej podnieście strop, cieśle

Piękno i finezja tytułu. Czytam to sobie teraz....wszystko jak powiedziałem i napisałem ostatnio, i - teraz dopiero to powiem - zostawię to dla siebie. TZN to co o tym myślę na jakiś czas, na pewno. a teraz - teraz będę pisał od siebie. postanowiłem, że wezmę sie za literaturę i pisanie. NAPISZE OPOWIADANIE. takie porządne i właściwe. dwa lata nic nie napisałem......Może to opublikuję w tym miejscu i na tym blogi. Tytuł? ....... "lekkość subtelna. Redox"

niedziela, 27 kwietnia 2014

Początek drogi.

Owładnęła mną obsesja – JD Salinger się nazywa i od kilku dni nie mogę się pozbierać po przeczytaniu jego biografii. Chociaż w Jego przypadku mówienie o biografii to jest jakieś nadużycie. Raczej analiza jego tekstów i potem kilka zdań na temat ostatnich 50 (!!!) lat życia w ukryciu. Co tu wymyślać? Znałem do tej pory jedynie Buszującego w zbożu i kilka legend na temat Autora. Że Lennon, że zamach na Regana i takie tam. I to wszystko. Teraz sobie uświadomiłem czytając biografię, że za literaturą tego Autora kryje się coś więcej, coś zdecydowanie więcej niż mogłem sobie wyobrazić. Dlatego kupiłem WSZYSTKO co wyszło nie tylko u nas, ale co w ogóle wyszło w wydaniach książkowych i będę się w tym zanurzał. Krok po kroku. Ale nie to jest najważniejsze – uświadomiłem sobie (na razie podskórnie i intuicyjnie chyba dopiero), że ostatnie lata zmarnowałem literacko i czytałem dużo jakiegoś chłamu (typu: czyta to cała Europa, literatura najwyższego lotu, warto, trzeba należy) i zapomniałem, że (pomimo że i tak czytam na wyższym poziomie niż średnia) literatura jest gdzie indziej. Uświadomiłem sobie, że od kilku już lat nie miałem takiego objawienia literatury jak mam teraz (chociaż czuję to jedynie intuicyjnie na razie) - Borges [wiadomo] Marquez, Llosa [i inni latynosi], Faulkner, McCarthy Roth……………długo wymieniać. I mam nadzieję, że pochłonie mnie to na jakiś czas. Z wiekiem chyba uświadamiam sobie co raz bardziej w jakich żyjemy płytkich i jednocześnie powierzchownych czasach – kultura to jedynie kino, TV i internet. A to wszystko spłyca się do łatwego przekazu i ze świecą szukać kogoś na poziomie – osoby mające jakie takie pojęcie uchodzą za erudytów (chociaż czasem nie wiedzą co to znaczy) i brylują…Oczywiście jeżeli ktoś kto ma jakieś ambicje chce ich słuchać i jest na tyle głupi, że nie próbuje dyskutować! Ciekawe jak to będzie wyglądało za kilka lat, gdy fala powierzchownej głupoty się rozleje tak bardzo, że wszyscy zostaną uznani za mądrych? I jaka szkoda, że zanika sztuka konwersacji (pomijając pijacki bełkot) – wydaje się, że jako społeczeństwo głupiejemy co raz szybciej. I szybciej……. No i jeszcze jedno – szukam tego kto nie oddał mi książki Johna Littela Łaskawe. Dopóki się nie znajdzie, nie będę pożyczał nikomu książek (oprócz AR)..

niedziela, 13 kwietnia 2014

JD Salinger

Dziwna rzecz. Lepiej nigdy nikomu nic nie opowiadajcie. Bo jak opowiecie – zaczniecie tęsknić. BUSZUJĄCY W ZBOŻU Czytam teraz jego biografie. Szok. Siła i magia. Pamietam jak pierwszy raz czytałem BUSZUJACEGO.....chciałem i mam, mieć zawsze taka książkę przy sobie. jak wielu popaprańców. Po prostu czytasz to i podajesz sie magi. salinger napisał niewiele, znam tylko BUSZUJACEGO...... I szkoda, ale jest taki magnetyzm w tej powieści, takie ponadczasowy nośnik..... Zastanawiam sie czasem, czy mam talent, czy miałem tylko siły na to by go roztrwonic w wesołym, niczego nie wymagającym życiu. nawet nie może, ale napewno. Widząc jak Salinger walczył, jak sie starał idąc do celu zastanawiam sie ze może nie jest jeszcze za późno??????? wrócić do pisania. Opowiadania to jest to!!! albo sie uda albo nie? Odcinam sie. O tego co napisałem na tym blogu do tej pory. Głupoty i grafomania, postaram sie PISAĆ. A on tyle lat nic (????????) nie pisał. Kto uwierzy ze taki TALENT sie wycofał i milczał.

niedziela, 9 lutego 2014

Stoch, Kamil

Dziękuje ci,,,,, Kibic

niedziela, 2 lutego 2014

Philip Seymour Hoffman, szkoda

Pamiętam, że nie było wielu aktorów od których trudno było sie oderwać. Od samego początku wiedziałem, że to mój ulubiony aktor, ostatnim takim był chyba Brando (chociaż dla mnie to tylko była historyczna postać - nie oglądałem jego filmów w miarę pojawiania sie na ekranie). Co tu gadać. Capoty, Hazardzista (nudny i ciągnący sie film!!!ale za to jaki wspaniały), Mistrz....każde pojawienie sie tego gościa na ekranie to było coś ważnego. Aktorstwo najwyższego lotu.... Kino amerykańskie (czyli światowe) wiele straciło z powodu jego odejścia - nigdy sie nie dowiemy jak wiele. Tak jak sie nigdy nie dowiemy co straciło z tego powodu, że Polański musiał wyjechać (uciekać) do Europy po tej swojej masakrycznej historii z dzieckiem. Nigdy sie tego nie dowiemy - wiemy tylko, że stracił Polański i straciliśmy my. Widzowie. W tym przypadku (odejście PSH) jest tak samo - chyba sobie puszczę jutro znowu Hazardzistę i Mistrza, żeby sie rozkoszować...... A że ćpun, pijak i jeszcze takie tam? To jest (było) jego prywatne życie i nam nic do tego. Parafrazując agenta tomka "kto jest bez winy niech pierwszy pierdolnie mnie krzesłem" [zasłyszane].......

niedziela, 12 stycznia 2014

13-01-2014

Jutro moje urodziny i dostanę prezent... Nowy.... Będzie to karabin maszynowy.... Bawię sie. Bawię sie....bawię sie zołnierzykami Bawię sie....bawię sie W zabijanie.... Siekiera chyba, taki zespół z lat 80. Jak byłem młody, byłem dzickiem. Jak większość znasz kiedyś była. Życie płynie. Młodość. Dorosłość itp. Gdybym wierzył w niebo, to byłoby to miejsce gdzie sie spotyka wszyskich których sie kiedyś spotkało. Takie miejsce spotkań wszystkich ze wszystkimi. Ale to jest nierealne. Pewnie nikogo nie spotkamy. Pustka i tylko należy mieć nadzieje, ze ktoś nas zapamięta. I tyle...... Jutro. Za pół godziny nawet będę miał 41 lat. kurwa.