poniedziałek, 9 stycznia 2012

Marzenie Celta

MVLLosa, wielki pisarz, autorytet moralny, polityczny i w ogóle. Pamietam jak rok temu pisałem na wieść o tym, ze otrzymał Nobla. autentycznie jak fan, wielbiciel byłem zachwycony. wręcz szczęśliwy. serio. zreszta po tych noblach - pomylkach, jak je sobie nazywam, przerwach w nagradzaniu, to było coś i ktoś!!!!

teraz przedzieram sie przez Marzenie Celta, pierwszą wielką powieść mistrza po Noblu. No i mam maksymalnie słabe odczucia, nie wiem, ale ta pozycja zupełnie mnie nie pociąga, jest rozmach - Kongo, Peru, Londyn, arystokracja, Irlandia oraz calkiem sporo sodomii. I dla mnie czegoś brakuje. Nie jest to Rozmowa..... Czy Wojna końca światów. I pewnie nie mogła być.Tamte powieści to są kamienie milowe, to jest literatura sama w sobie. Wedlug mnie Święto kozła to jest ostatnia powieść na jakiej powinien zakończyć Llosa, na pewno dla mnie ostatnia. smutne to, ale jak sobie pomyśle, ze wielcy kiedyś dla mnie pisarze tez mogą sie zużywać, przechodzić w smugę cienia,, to jakoś żal sie robi. dobrze ze jest cały czas JLBorges, pisarz jedyny i kompletny i co najważniejsze, co zabrzmi paradoksalnie, już niczego nie będący w stanie napisać. ale i tak to co stoi na mojej półce w domu (z tej małej biblioteki jestem całkiem zadowolony) wystarczy na długo. Na bardzo długo i pewnie nigdy czego nie ogarnę!!!

Odkrywać zaczynam antywkwariaty, te nowoczesne Empiki itp. To są jedynie markety, sztampa i mało już coś sie nadaje do kupowania. Za to w antywkwariatach zaczynam odkrywać, jak wiele sie wydawało za komuny w Polsce literatury amerykańskiej, której jestem wielkim fanem. DOS PASSOS'a udało mi sie zakupić i wreszcie go sobie poczytam, stracone pokolenie. SZKODA ZE POKOLENIE KTÓRE TERAZ UZNAJE SIE ZA STRACONE, ZATRACA SIE W TAKI BEZPRODUKTYWNY SPOSÓB.

Brak komentarzy: