środa, 25 stycznia 2012

M. Houellebecq: Mapa i terytorium

Cokolwiek by nie napisać i nie powiedzieć, to długo obok tego przechodziłem. A właściwie obok niego - pamiętam jak czytałem recenzje Cząstek elementarnych, wydawał mi się gość jakimś wręcz pozerem i bufonem. Tak wtedy myślałem i nie wiem, czy do dzisiaj zmieniłem zdanie na jego temat? Ale po przeczytaniu Mapy i terytorium wiem że jest na serio dobrym pisarzem, pisze dobrze, nawet bardzo i co najlepsze z tego wszystkiego - ciekawie. Oderwać sie od tego jest całkiem trudno, wciąga przede wszystkim tematyką.... Ale po kolei.

Dla mnie ta powieść to przede wszystkim traktat o przemijaniu, o tym że jedne rzeczy są teraz ważne, rzucamy sie na nie, całymi garściami chcemy czerpać z tego co przynosi nam życie - łakniemy każdy kęs i wołamy: TO MAŁO, TO MAŁO!!!! Jest w powieści H. Murakami (10Q4) w tle historia ojca, faceta który przez całe życie pobierał opłaty od użytkowników telewizji kablowej, robił to sumiennie, rzetelnie - potem odszedł na emeryturę i szczezł w domu starców. Po cichu odszedł gdzieś w domu starców nad morzem. I zapamiętał go tylko syn, potem już nikt nie będzie o nim pamiętał. Żyjemy tak długo jak żyje pamięć o nas samych i to jest prawda. czasem się wydaje, że każdy nas ruch - tu na ziemi - jest podejmowany tylko w tym celu, żeby zaznaczyć swoją obecność. Piszemy (jak ja te wypociny), komponujemy sonaty czy też zamieszczamy jakieś filmiki w sieci. WIEM, TAKIE TAK KOMUNAŁY GÓWNO WARTE. Bohater Mapy i .... przeżywa swoje życie świadomie - maluje, fotografuje wcześniej i osiąga sukces, ale potem sie zaszywa i jak mi sie wydaje już tylko egzystuje w swoich kolejnych AUDI, czeka na śmierć. W tle znowu pojawia się jego ojciec - facet sprawny całe życie, potem odsunięty na boczy tor, ale tylko z powodu swojego wieku - jest już stary, niedołężny - ma jednak na tyle siły i godności, że wybiera się do Szwajcarii i dokonuje eutanazji. KONIEC.

Łapię sie czasem na tym, pewnie dlatego, że jestem na tyle inteligentny i świadomy, że to wszystko obok jednak nie ma sensu. Sperma, komórka jajowa - życie i umieranie. Udręka i ekstaza, jak napisał niezastąpiony Stone. Tylko tyle, po nas zostanie tylko to co uda nam sie wbić do pamięci innych na tyle mocno, że będą mieli jeszcze szansę wbić to do głowy następnym pokoleniom. I tyle. Ja pamiętam jeszcze Prababcię i Pradziadka (Franciszka i Jan) - bo żyli jak ja już żyłem. A to przecież byli ludzie z krwi i kości. Kochali, nosili wodę w wiadrach, mieli marzenia!! jak my. A teraz pozostał po nich tylko co raz niżej umieszczany napis na nagrobkach. Nawet w takich miejscach następuje następuje degradacja i zacieranie pamięci. Smutne to - ostatnie 39 lat sie rozpoczęło, potem 40 itp.

Chciałbym pojechać w góry......

Brak komentarzy: