Sytuacja trochę się zmieniła. Przez jakiś czas nie będę publikował dalszych części Dzika Monstrualnego z prostych dwóch powodów – po pierwsze, trochę zaniepokoiła mnie treść tego co miałem wprowadzić (właściwie wpisać do bloga), a po drugie, niezależny redaktor zarzucił mi masę błędów (w tym niestety ortograficznych, ale w wersji oryginalnej) i do czasu korekty nic z tego nie będzie. Ale żeby nie było, że nic nie ma to postanowiłem zahaczyć z jakimś innym tematem. Być może zainteresuje jakiś czytelników tego, co tu się pojawia (jak są). No i jeszcze po trzecie, absorbują mnie dwa inne projekty, jeden literacki (pod tytułem Różyczka) i drugi życiowy (pod tytułem: Ulgi i zwolnienia podatkowe jako finansowe instrumenty udzielania pomocy publicznej). Ale uspakajam, tego ostatniego nie będę na pewno tutaj publikował!!
Za tydzień wybieram się na koncert jedynego zespołu, którego twórczość – z tych śpiewających po polsku – jest dla mnie zjadliwa. Zresztą zjadliwa to nie jest właściwe określenie. Fascynująca i od lat inspirująca.
Zespół KULT. Pamiętam jak przed laty – a było to bardzo dawno temu już – posłuchałem ich pierwszych utworów. Słuchałem i słucham do dzisiaj. Jak jadę samochodem to na maksymalnego fula, pewnie z zezwnatrz wyglądam na niezłego debila w garniturze. Ale trudno. Dla mnie to jest nie tylko wielki zespół, ale przede wszystkim zespół uczciwy. Na pierwszym ich koncercie byłem po dłuższym czasie od tego momentu gdy ich usłyszałem i zobaczyłem teledysk do Piosenki młodych wioślarzy, ale koncert (w katowickim Mega Clubie wtedy) trwał i trwał, a ja ciągle nie mogłem się nadziwić, że oni grali praktycznie wszystko. Stare i nowe (wtedy) kawałki. I trzymają się takiej zasady przy kolejnych koncertach – mam to szczęście, że chodzę co roku na zakończenie ich rocznych tras w Spodku w Katowicach. Widać, że traktują swoich fanów serio i grają cały przekrój, prawie 3 godziny. Zresztą na sali – jak to była w takich wiekowych kapelach – publika jest też nieźle przekrojowa: widać facetów pod 50, którzy doskonale się bawią!!. A powinni już leżeć na cmentarzu....
Dla mnie KULT to przede wszystkim teksty (no i ta zabójcza waltornia – tak to się chyba nazywa, wiem od kumpla – muzyka) – osobiście nie mogę słuchać tych bzdur wyśpiewywanych od początku lat 90 w Polsce. To jakaś masakra, zawsze jak jadę samochodem to przełączam na inny kanał w radiu (radio dla purystów językowych) jak coś takiego leci. Po prostu sam przed sobą się wstydzę, że muszę słuchać tych nieporadnych tekstów. Chociaż są także słabsze teksty Kazika. Zdarza się – szczególnie ostatnia płyta mnie nie zachwyciła. Piosenki antysystemowe, religijne i postindustrialne.... Dla tego wszystkiego warto tego posłuchać, wprowadzić się w klimat. Przesłanie KLUT-u, publicystyka niewątpliwie, to nie pojedyncze utwory - klimatyczne są całe płyty. Często się podkreśla, że przesłanie, jakaś treść, przekazywana jest właśnie dopiero jak posłuchamy całych płyt. Nie pojedynczych kawałków.
Do tego jeszcze 12 groszy (zrzucam zawsze przy tej płycie węgiel do piwnicy – zawsze szybciej mi to idzie) i wstrząsający, klimatyczny kawałek o naszej porąbanej rzeczywistości: Spowiedź święta (cytuję z pamięci):
„W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
Ostatnio u spowiedzi byłem
Trochę dawno, grzechunie zataiłem
Pokutę odprawiłem, psze księdza z nami
Obraziłem Boga grzechami
To przesrane, Tak ściana w ścianę
Jak Pamela jebana, niepowiększana
W siedem osób:
Ojciec, matka, siostra, mąż, dziecko, ja, babka
Telewizja od rana, co by nie pokazywali
Film, sejm, owce na hali (...)
I dlatego teraz w samochodzie znowu słucham ich częściej niż zwykle.
I dlatego cieszę się, że mam bilety na ten koncert 6/11/2010 w Spodku.
I z tego powodu nie mogę się doczekać tego koncertu.
1 komentarz:
postanowiłeś zahaczyć z jakimś innym tematem??? zdajesz sobie sprawę z tego jak to brzmi?? :)))
Prześlij komentarz