czwartek, 3 października 2013
wyssane z IPada II
czarny sen. Niespełnione marzenia. Utracone talenty. Zgroza i horror. gdzie to było? Horror! Horror! Czas apokalipsy, Marlon Brando, Niemieszczący sie w mundurze i Ch. Sheen wyłaniających sie z bagna. Marsz walkirii, nadlatujące helikoptery. serferzy. Film wszystkich filmów. I tyle.
w swoim zadufaniu postanowiłem, ze nakręcę film. Do końca roku powstanie scenariusz, jest ekipa (to znaczy ma być) i to zrobimy. albo jedno z moich opowiadań albo coś co kolacze mi sie po głowie od jakiegoś czasu. WARIACJA NA KANWIE BUSZUJACEGO W ZBOŻU.
Facet zawozi swoją szefowa do stolicy na delegacje, ona śpi w hotelu, jak to arystokracja, a on jak to plebs, śpi, a właściwie ma spać w swoim samochodzie. Zwykły samochód służbowy. bez wypasu. Facet na oko 45-65 lat, podobny zupełnie do nikogo (bareja, miś) i postanawia sie podkrecic po okolicy bo nie może spać. I wsiąka zupełnie. Trafia na jakieś sodomiczne imprezy, podejrzane towarzystwo i męty społeczne. Wsiąka, przeraża go to, bawi go to i ...... Nie wraca po panią prezes. Ona czeka rano przed hotelem. A go nie ma. Jest sama. Odjazd na dalszy plan. Pustka. zrobię to w stylu którego już nie ma - zrobię ten film tak jakby go zrobił Bunuel, gdyby żył. prowokacja? Buta? Samozadowolenie? może.... I jeszcze ten tytuŁ MIĘSNA TACZKA. Tak miał sie nazywać jeden z filmów s. dalego. Tak tego geniusza: PIĘKNE JEST SPOTKANIE PARASOLKI Z MASZYNĄ D SZYCIA NA STOLE OPERACYJNYM. MIĘSNA TACZKA.
To na tyle. mam jeszcze piwo i OJCA CHRZESTNEGO do poczytania, po 30 latach wracam do niego. Kurwa, po 30 latach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz