„wolność, po co wam wolność, macie przecież telewizję...” śpiewał swego czasu Kult. Śpiewał, a z tego co ostatnio do mnie dociera to z Kazika (którego uwielbiam i szanuję) zrobił się jakiś facet prawie systemowy. Nie chodzi o to, że chce mieć wpływ co się wydaje o nim i o jego zespole pod szyldem „Staszewski”, a była chyba taka strona????, ale o przekaz jaki dociera o całej tej sprawie – że jakaś synowa (!!!), że jakieś zarządzanie treścią itp. no i jakieś reklamy. Można by godzinami i ryzami papieru roztrząsać racje i nie – racje. Ale nie o to chodzi – chodzi o klimat i jakieś poczucie, że cały ten wszechogarniający syf zaczyna się wylewać. I co gorsza wylewać się będzie, ponieważ taka jest kolej rzeczy. Za lat kilka będą nam zazdrościć i nie wierzyć jednocześnie, że był taki czas kiedy internet był tubą wolnych ludzi, że każdy głupek, nie oglądając się na swoją głupotę (nawet taki jak ja) mógł (ten czas przeszły) wpisywać co chciał i co mu tylko spod klawiszy wyszło. I tyle. To mija. Babilon nadchodzi i wszystko ogarnie, a potem ze wszystkimi spadnie w czeluść i wyrówna. A wyrównywanie dokonuje się zawsze do dołu. Nigdy do góry.
Ale wolność internetu, jakaś jego regulacja nie jest problemem. Problemem jest wolność słowa w realu. Bo real jest dla nas wszystkich najważniejszy. Słuchałem dzisiaj J. Pitery w samochodzie (na szczęście z radia, nie musiałem z nią jechać) i ręce mi opadły. Innych słuchałem i ręce mi też opadły. Ci ludzie nie rozumieją w ogóle, że wolność słowa jest albo absolutna albo jej nie ma w ogóle. Nie jestem za tym, żeby każdy gadał o drugim co chce, ale granice wolności nie mogą być wymuszane przez jakiś Panów i Panie z ABW, CBA, OLW, ZWZ, CSS, YYC, NSA, DEA czy czegoś tam jeszcze. Jak jeden obrazi drugiego to ten drugi ma sądy prywatne, cywilne. Państwo nie jest od tego – jak się taki B. Komor.....ki czuje urażony to niech sobie wynajmie adwokata i się sądzi o odszkodowanie. I tyle – jak jeden z drugim zapłacą to potem się zastanowią. No i wtedy nie będzie konieczności chowania się Głowy Państwa, Zwierzchnika itp.... za byłym (o zgrozo) członkiem PZPR i innych partii.
A MAJESTAT GŁOWY PAŃSTWA NIE MOŻE SIĘ UDAĆ DO SĄDU I POPROCESOWAĆ SIĘ Z OBYWATEM. CHYBA, ŻE TO JEST DOPIERO UJMA NA HONORZE I MAJESTACIE. Prezydent jest pierwszym urzędnikiem, i tyle tylko. Nie ma żadnego majestatu, który należałoby chronić (tak Panie Mecenasie z SLD). Nie ma – Prezydent może mieć tylko autorytet, a ten nie jest narzucany – na niego trzeba sobie zapracować.....
Przypominam – jeżeli mnie pamięć nie myli – w USA spalenie flagi narodowej jest formą wyrażania opinii i nikt nikogo nie karze!!!!!! Nas niestety nie chroni 1 poprawka do konstytucji. A nasza była podobno 2 na świecie. I co ..... i nic!!!
Nawet gdyby była pierwsza to i tak było by tak jak jest.
poniedziałek, 23 maja 2011
poniedziałek, 9 maja 2011
TETRO
Francisa Forda Coppolę (FFC) zawsze uważałem za geniusza....reżysera, którego filmy są ważne dla całej kinematografii światowej. I to nie tylko z powodu Czasu Apokalipsy czy Ojca Chrzestnego. Te tytułu są kluczowe, na zawsze z nim związane, są powodem jego chwały i wielkości. Ale FFC jest ważny także z tego powodu, iż jest reżyserem ciągle czynnym, którego twórczość ma korzenie we wspaniałych dla kinematografii amerykańskiej latach 60-siątych, latach w których rozpoczynało kariery wielu – wtedy jeszcze młodych – reżyserów i aktorów, a których dokonania są istotne dla rozwoju filmu. Człowiek w deszczu, Rozmowa, Cotton Club, to moim zdaniem filmy, o których należy pamiętać, ale przede wszystkim należy je oglądać.
Zobaczyłem też film Tetro – powrót po kilku latach, oryginalny scenariusz i reżyseria. Cudo, bardzo dobre kino i udało się FFC uchwycić w tym obrazie szaleństwo tworzenia, szczególnie na przykładzie nieźle zakręconego teatru amatorskiego (dzielnica Boca). Sama historia też ciekawa, ma moim zdaniem jednak charakter jedynie drugorzędny – klimat filmu, odwrócenie kolorystyki retrospekcji (czarno – biały film, retrospekcje kolorowe), gra aktorów stanowi główną „atrakcję” tego obrazu. Zresztą to szaleństwo otoczenia jest tłem dla złamanej przez los trójki bohaterów – Tetra, Beniego oraz dziewczyny Tetra. Wszystko do okoła wydaje się buzować, kipieć emocjami (relacja Jose i jego żony, sponsora teatru) – Tetro i pozostała dwójka głównych bohaterów jest inna. Jeden jest skończonym dupkiem (dopiero domkniecie historii Tetra stawia go w innym świetle) Bennie poszukuje swojego ukochanego brata z przeszłości (w końcu mu się to nie udaje, ale zyskuje talent) oraz dziewczyna Tetra!!! Ta ostatnia jest wszystkich ratuje, mając chyba świadomość – tego w filmie nie widać – że ratuje tym samym siebie.
Wspaniały film. I nie należy go oceniać przez pryzmat Almodovara, którego należy traktować jako filmowego oszusta – mógłby nakręcić Matadora Kikę, może jeszcze Drące ciała i to wszystko. Reszta to oszustwo i tyle. Czytałem na jakimś forum takie porównanie i szlag mnie trafił. Trudno....takie czasy..... FFC zrobił taki film jak zrobił i robienie mu zarzutu, że to jest poniżej jego standardu nie ma sensu. Nie kręci się za każdym razem Czasu Apokalipsy.....może to i dobrze.
Polecam....La Boca....i zachęcam do picia Yerby.....
Zobaczyłem też film Tetro – powrót po kilku latach, oryginalny scenariusz i reżyseria. Cudo, bardzo dobre kino i udało się FFC uchwycić w tym obrazie szaleństwo tworzenia, szczególnie na przykładzie nieźle zakręconego teatru amatorskiego (dzielnica Boca). Sama historia też ciekawa, ma moim zdaniem jednak charakter jedynie drugorzędny – klimat filmu, odwrócenie kolorystyki retrospekcji (czarno – biały film, retrospekcje kolorowe), gra aktorów stanowi główną „atrakcję” tego obrazu. Zresztą to szaleństwo otoczenia jest tłem dla złamanej przez los trójki bohaterów – Tetra, Beniego oraz dziewczyny Tetra. Wszystko do okoła wydaje się buzować, kipieć emocjami (relacja Jose i jego żony, sponsora teatru) – Tetro i pozostała dwójka głównych bohaterów jest inna. Jeden jest skończonym dupkiem (dopiero domkniecie historii Tetra stawia go w innym świetle) Bennie poszukuje swojego ukochanego brata z przeszłości (w końcu mu się to nie udaje, ale zyskuje talent) oraz dziewczyna Tetra!!! Ta ostatnia jest wszystkich ratuje, mając chyba świadomość – tego w filmie nie widać – że ratuje tym samym siebie.
Wspaniały film. I nie należy go oceniać przez pryzmat Almodovara, którego należy traktować jako filmowego oszusta – mógłby nakręcić Matadora Kikę, może jeszcze Drące ciała i to wszystko. Reszta to oszustwo i tyle. Czytałem na jakimś forum takie porównanie i szlag mnie trafił. Trudno....takie czasy..... FFC zrobił taki film jak zrobił i robienie mu zarzutu, że to jest poniżej jego standardu nie ma sensu. Nie kręci się za każdym razem Czasu Apokalipsy.....może to i dobrze.
Polecam....La Boca....i zachęcam do picia Yerby.....
Subskrybuj:
Posty (Atom)