poniedziałek, 28 marca 2016

Wyssane z Ipada, jak dziki stukam

Eminem. Kto wie ten wie. W takt tego gościa stukam, jest biały, jest czarny? Kto wie.....ale kogo to obchodzi. Mnie nie......Portugalia na stole, wczoraj chianti, ,podobno dobre jak powiedział ktoś ważny....coraz ważniejszy.....(stukam rytmicznie). Jak dotyk, nieznaczne muśnięcie, cios w potylice, noc pod mostem, zimy prysznic w łaźni wojskowej, wzrok innych, zakłopotanie. Nic wiecej!!!!czy byłeś kiedyś szczęśliwy? Czy byłeś nieszczęśliwy i ominęło cie szczęście idące drugim pasem? Kurwa....czy ktoś wie co sie dzieje......ale czy to jest istotne? Pewnie nie ....afirmacja. Uświadomiłem sobie ze gdybym dzisiaj wykitowali....teraz. To wszystko poczułem. Byłem wszędzie, wszystko widziałem.serio.........

sobota, 5 marca 2016

Piekło.......wiary

POMYŚLAŁEM Z LEKIEM, GDZIE JESTEM. I ZROZUMIAŁEM ZE NIE WIEM. POMYŚLAŁEM Z LEKIEM, KIM JESTEM I NIE ZDOŁAŁEM ROZPOZNAĆ SAMEGO SIEBIE. LĘK NARASTAŁ. Borges, Polemiki. Czytam ostatnio trochę filozofii i znowu Borgesa, który sam w sobie jest filozofią. I nie powiem, ze wszystko ogarniam, cześć jedynie- drobinki mądrości przesadzają sie do mojej jaźni. I tak jest tego za dużo. Marks napisał, ze religia jest opinii ludu i jak tu sie z nim nie zgodzić. Cała filozofia, szczególnie w głównym nurcie, odnosi sie lub próbuje sie odnosić, do Boga, do jakiegoś absololutu, który w swojej mądrości to wszystko jak niE stworzył to przynajmniej poukładał. Istnienie czegoś, kogos (w spersonifikowanej wersji dla protego ludu) kto odpowiada za to wszystko pozwala nam jakoś ogarnąć nasze istnienie i pozwala, niektórym przynajmniej, wierzyć w to ze nie jesteśmy tu przez przypadek. Ze jest jakiś PLAN-ZAMIERZENIE-CEL. No bo czyż nie jest okropna myśl, ze życie jest przypadkiem, jakaś kosmologiczną gra sił, przyciągania, białka itp? W takim razie jaki jest sens naszego szarpania? Skladanie pism w sądach, naprawianie samochodów, pisanie wierszy.....nie ma żadnego, ale bez tych drobnych spraw nie moglibyśmy....no właśnie co. Religia pozwala nam na uporzadkowanie otocznia, nakazy moralne, zakazy budują wspólnotę i pozwalają na funkcjonowanie tego w miarę uporządkowany sposób. I tylko tyle. Kiedyś pisałem, ze prawdziwym piekłem jest pogrążenie sie w nicości, która na szczęście jest bezbolesna i nie ma w sobie cząstki cierpienia a juz na pewno cierpienia wiekuistego, powtarzalnej torury z perspektywa jej ciagłości i odnawialnosci. Jeżeli tak miałoby być, a nie wyklucza tego teologia, piekło jako wiekuista kara za grzechy, to samo to neguje istnienie Boga, który nie byłby w stanie, w swojej mądrości i miłości bezkresnej, do ułożenia świata w taki sposób. Zeby karać na wieczne potępienie ludzi, dusze które skorzystały z jego daru: wolnej woli. No bo jakże inaczej? Życie jest tu i teraz....biologiczny byt jakim jesteśmy, towarzyszy nam przez chwile a potem....? Wrócimy tak skąd przybyliśmy: do nicości. Pozbawieni leków, bólu...ale tez namiętności i miłości....nasze ciała są pyłem wszechświata...materia kosmosu, a życie? Mrugnięciem materii...