niedziela, 27 kwietnia 2014

Początek drogi.

Owładnęła mną obsesja – JD Salinger się nazywa i od kilku dni nie mogę się pozbierać po przeczytaniu jego biografii. Chociaż w Jego przypadku mówienie o biografii to jest jakieś nadużycie. Raczej analiza jego tekstów i potem kilka zdań na temat ostatnich 50 (!!!) lat życia w ukryciu. Co tu wymyślać? Znałem do tej pory jedynie Buszującego w zbożu i kilka legend na temat Autora. Że Lennon, że zamach na Regana i takie tam. I to wszystko. Teraz sobie uświadomiłem czytając biografię, że za literaturą tego Autora kryje się coś więcej, coś zdecydowanie więcej niż mogłem sobie wyobrazić. Dlatego kupiłem WSZYSTKO co wyszło nie tylko u nas, ale co w ogóle wyszło w wydaniach książkowych i będę się w tym zanurzał. Krok po kroku. Ale nie to jest najważniejsze – uświadomiłem sobie (na razie podskórnie i intuicyjnie chyba dopiero), że ostatnie lata zmarnowałem literacko i czytałem dużo jakiegoś chłamu (typu: czyta to cała Europa, literatura najwyższego lotu, warto, trzeba należy) i zapomniałem, że (pomimo że i tak czytam na wyższym poziomie niż średnia) literatura jest gdzie indziej. Uświadomiłem sobie, że od kilku już lat nie miałem takiego objawienia literatury jak mam teraz (chociaż czuję to jedynie intuicyjnie na razie) - Borges [wiadomo] Marquez, Llosa [i inni latynosi], Faulkner, McCarthy Roth……………długo wymieniać. I mam nadzieję, że pochłonie mnie to na jakiś czas. Z wiekiem chyba uświadamiam sobie co raz bardziej w jakich żyjemy płytkich i jednocześnie powierzchownych czasach – kultura to jedynie kino, TV i internet. A to wszystko spłyca się do łatwego przekazu i ze świecą szukać kogoś na poziomie – osoby mające jakie takie pojęcie uchodzą za erudytów (chociaż czasem nie wiedzą co to znaczy) i brylują…Oczywiście jeżeli ktoś kto ma jakieś ambicje chce ich słuchać i jest na tyle głupi, że nie próbuje dyskutować! Ciekawe jak to będzie wyglądało za kilka lat, gdy fala powierzchownej głupoty się rozleje tak bardzo, że wszyscy zostaną uznani za mądrych? I jaka szkoda, że zanika sztuka konwersacji (pomijając pijacki bełkot) – wydaje się, że jako społeczeństwo głupiejemy co raz szybciej. I szybciej……. No i jeszcze jedno – szukam tego kto nie oddał mi książki Johna Littela Łaskawe. Dopóki się nie znajdzie, nie będę pożyczał nikomu książek (oprócz AR)..

niedziela, 13 kwietnia 2014

JD Salinger

Dziwna rzecz. Lepiej nigdy nikomu nic nie opowiadajcie. Bo jak opowiecie – zaczniecie tęsknić. BUSZUJĄCY W ZBOŻU Czytam teraz jego biografie. Szok. Siła i magia. Pamietam jak pierwszy raz czytałem BUSZUJACEGO.....chciałem i mam, mieć zawsze taka książkę przy sobie. jak wielu popaprańców. Po prostu czytasz to i podajesz sie magi. salinger napisał niewiele, znam tylko BUSZUJACEGO...... I szkoda, ale jest taki magnetyzm w tej powieści, takie ponadczasowy nośnik..... Zastanawiam sie czasem, czy mam talent, czy miałem tylko siły na to by go roztrwonic w wesołym, niczego nie wymagającym życiu. nawet nie może, ale napewno. Widząc jak Salinger walczył, jak sie starał idąc do celu zastanawiam sie ze może nie jest jeszcze za późno??????? wrócić do pisania. Opowiadania to jest to!!! albo sie uda albo nie? Odcinam sie. O tego co napisałem na tym blogu do tej pory. Głupoty i grafomania, postaram sie PISAĆ. A on tyle lat nic (????????) nie pisał. Kto uwierzy ze taki TALENT sie wycofał i milczał.