niedziela, 24 marca 2013
E. Jalinek: "wykluczeni"
Czasem tak człowieka najdzie, że nagle i od razu rzuca sie do księgarnii i ma ochotę sie napaść. Kupić od razu dużo i od razu czegoś ambitnego. Ze mną tak było - po jakiejść rozmowie postanowiłem kupić wszystko co wyszło Jelinek i oczywiście od razu przeczytać. Podobnie było z MacCormakiem, z tym że jego książki kupowałem w miarę jak sie ukazywały w księgarniach.
Nie spodziewałem sie, że z Jelinek pójdzie tak trudno i po grudzie. Nie piszę o Panistce, bo wiadomo. Ale po przeczytaniu Wykluczonych poczyłem sie jak przepuszczony przez maszynkę. Literatura oczywiśćie najwyższego lotu, ale atmosfera i ogólne odczucie jakie ma przy czytaniu, to już zupełnie inna sprawa. Nie chcę pisać o fabule i wymowie tego dzieła. chciałbym tylko podkreślić, że sama Jelinek jest pisarką najwyższego lotu. Do czytania w dłuższych odstępach czasu, z dużą ilością słońca na niebie i oczywiście z dużą ilością samego czasu. Nobel z 2004 r. wart był kilku Nobli z poprzednich lat i pewnie jeszcze kilku jakie bedą przyznane w następnych.
Tak w ogóle to często mam takie przymyślenia, jak szkoda czasu na czytanie tego całego popularnego chłamu jaki ukazuje sie w naszych księgarniach - ciekawe ilu z tych 11 % co poodbno czytają, sięga nie po książki, ale czytadła własnie. Nie piszę tego aby sie wywyższać, pokazywać kim jestem (bo znam oczywiście swojej ograniczenia i niedoróbki inteelektualne), ale literatura jest dla mnie poszukiwaniem. Poszukiwaniem na własną rękę. Odkrywałem I. Show'a, Remarqua, Borgesa, Dostojewskiego.....itp i to zawsze były moje odkrycia, ponieważ poszukiwałem i wszystkich do tego zachęcam.
nic nie może sie równać uczuciu - literackiemu - kiedy czytając uznanego pisarza, mamy wrażenie, że go odkryliśmy. Wtedy literatura i nasze poszukiwania mają sens. I dają satysfakcję.
Subskrybuj:
Posty (Atom)